poniedziałek, 8 października 2012


cofam się
nie chce mi się "obrabiac" zdjeć
wrzucam do kompa i  zmieniam na cz-b w programie dla dzieci , oprawiam w ramke i na tym koniec..
juz nawet lightrooma nie odpalam..

o nauce fotoszopa nie wspominając...nie ograniam i chyba nie jest mi to potrzebne do szczęscia.

 Mam satysfakcję gdy wyciagnę z puszki "obraz" zniekształcony  swiatlem, ruchem lub jakimś przypadkowym przedmiotem przystawionym do obiektywu.
Ideał to bressonowskie wyczucie chwili. Marzy mi się ze kiedyś zrobie choc jedną taką fotografię.To byłoby coś!



....


Im więcej zdjęć oglądam w necie, tym bardziej podobają mi sie te "zwykłe".
Od dawna mdli mnie widok sentymentalnych pejzaży , sfotoszopowanych panienek z rozchylonymi wargami z wyrazem cierpienia na twarzy i sztucznych wygibasów
 Cenię sobie fotografie mistrzów.
 Inspirują, zachwycają swoją prostotą albo zuchwałością w łamaniu tzw. zasad

 ...
Moje zdjęcia podobają mi sie srednio 24 godziny, potem patrze na nie beznamiętnie.
Szczególnie rano, gdyż wtedy całe moje życie wydaje się bezcelowe.

Zawsze tak miałam.
Taki poranny... ten no....wnerw, ze trzeba wstać z ciepłego łózka do roboty?

No to sobie pogadałam..


 
 









8 komentarzy:

  1. Żaba Ty masz swój wspaniały styl. Twoim zdjęciom żadna obróbka nie jest potrzebna. Żadna obróbka talentu nie stworzy. Talent się ma :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A tam,nad lasem to pewnie Mirek...
    Szwagierka Mirka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzabo, Rzabo...
    Ty mnie zawsze na duchu podniesiesz. Lubie kiedy fotografujesz, lubię kiedy gadasz:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ależ mili jesteście! :)
    dziękuję

    ps. to nie szwagier ;P

    OdpowiedzUsuń