podobno bez niego zycie traci sens
wyznaczamy sobie więc jakiś cel i dązymy do niego, mimo wielu przeszkód
wytężamy się, spinamy i cieszymy z najmniejszej rzeczy, która nas do niego zbliza
i jak już osiągniemy ten cel ,to okazuje się, ze wcale nie czujemy się tak wspaniale jak sądzilismy
paradoksalnie, osiągniecie celu nie smakuje tak bardzo jak samo dążenie do niego...
więc dlaczego tak bardzo dążymy do tego, aby go osiągnąć?
.
.
Bo samo gonienie króliczka to już frajda. Dla wielu ludzi niestety ta pogoń często przeradza się w obsesję i odbiera sporo radości życia. Wszystko pewnie zależy od celu... Wydaje mi się jednak, że coraz częściej ten cel jest niewłaściwy, źle obierany i przewartościowany już w samym punkcie wyjścia. Gdy na mecie po długim biegu go wreszcie osiągamy rozczarowuje, a zmęczenie i trupy po drodze zostają...
OdpowiedzUsuńJak dobrze zrozumiałem jest to zaproszenie do dyskusji...? Celowość to ciekawa kwestia..., Wszechświat to żyjąca istota, której celem jest nieskończone istnienie, a dokładnie doświadczanie siebie. W związku z powyższym wszystko co żyje jest podporządkowane temu wielkiemu celowi. To też dotyczy człowieka, rodzi się on z przypisanym celem, czy to sobie uświadamia czy nie..., uświadomienie sobie celu swego istnienia będzie pierwszym krokiem do szczęścia, jednak zaprzeczanie celowi będzie skutkowało cierpieniem. Wszystkie cele są ze sobą tak powiązane że tworzą ten jeden wielki cel. My jako ludzie żyjąc w przekonaniu że możemy realizować jakieś osobiste cele zderzamy się z rzeczywistością która może wspierać nas w dążeniu do celu, lub blokować. Kiedy realizujemy cel który jest pogwałceniem jakiś praw to skutek będzie jeden niespełnienie, poczucie winy.
OdpowiedzUsuńmoim celem jest szczęście, radość z życia. i osiągam go niemalże każdego dnia :) cieszy tak samo, jak dążenie do niego.
OdpowiedzUsuńKrótka piłka: bramki w grze - zawsze dwie.
OdpowiedzUsuńto ja mam jakoś inaczej , ...uciekam od celu ;)
OdpowiedzUsuńJesteśmy stworzeni do rzeczy niemożliwych, dążymy za nimi podświadomie.
OdpowiedzUsuńTak..., Cysiu lepiej bym tego nie ujął. Nie każdego stać na tak zwięzłe postawienie sprawy. Cytujesz kogoś...?, jeśli nie to szacun z mojej strony. Będę miał Cię na oku... :)
Usuńja przeczytałam, dlaczego dążymy do tego aby go nie osiągnąć...:))) już tak jest, wszystko polega na gonieniu króliczka:)
OdpowiedzUsuńKtos mi ostatnio wspominał, ze nie ma pomysłu na zdjęcia?No proszę!
OdpowiedzUsuńOH!AH!Super!
fajnie ze do mnie zagladacie, dziękuję ze podzieliliście się ze mną swoimi pogladami. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMałgoRzaba, dążenie do celu jest celem samym w sobie. Realizowanie się kazdego dnia daje nam satysfakcję. Zakńoczenie zadania czyt. osiągnięcie celu, to tylko kolejny kamień milowy. Po nim stawiamy sobie kolejne. Czy cieszą? tak, gdy są jednak osiągnięte, to stanowią przeszosć. To znaczy, że z punktu widzenia teraźniejszości mniej ważne, niż te które są przed nami.
OdpowiedzUsuńMnie cieszą zarówno te osiągnięte jak i te do których zmierzam. Jedne stanowią o twoim bycie, a drugie sa droga do samodoskonalenia.
To mi się zebrało na filozofię podwórkową :)))
jak wrócę, to Ci to wszystko wytłumaczę manualnie;)
miras
ostatnie zdanie najlepsze! ;)
Usuń